Ta strona korzysta z plików cookie, abyśmy mogli zapewnić jak najlepszą obsługę. Informacje o plikach cookie są przechowywane w przeglądarce i wykonują takie funkcje, jak rozpoznawanie cię po powrocie do naszej witryny i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Programiści zagrożeni wypaleniem zawodowym?
Zawód programisty od lat plasuje się w czołówce tzw. zawodów przyszłości. Przedstawiciele tej profesji nie mają problemu ze znalezieniem pracy, mogą w zasadzie nawet przebierać w ofertach. Nie narzekają na poziom wynagrodzeń, a dodatkowo pracodawcy kuszą ich benefitami. A jednak okazuje się, że świat programistów ma też ciemniejszą stronę. Bo zawód ten wiąże się z wysokim ryzykiem wypalenia zawodowego. Mówi się nawet o epidemii. Dlaczego tak się dzieje i jakie działania mogą podjąć pracodawcy, by temu przeciwdziałać?
Czynniki ryzyka
Jeszcze niedawno termin „wypalenie zawodowe” łączony był z profesjami związanymi z bliskim kontaktem z innymi ludźmi, jak: opieka zdrowotna, edukacja, praca socjalna, ratownictwo medyczne, policja. Praca w tych zawodach jest wymagająca nie tylko dlatego, że wiąże się z koniecznością podnoszenia kwalifikacji oraz stresem, ale również ze względu na osobiste zaangażowanie w relacje z podopiecznymi oraz trudne decyzje, które trzeba podejmować. Dziś problem ten ma znacznie szerszy zasięg i dotyka coraz młodsze osoby.
– Wypalenie zawodowe jest chorobą, zresztą niestety coraz powszechniejszą. Dlatego, jako pracodawcy, w żadnym wypadku nie powinniśmy lekceważyć tego problemu, a nawet wprowadzić w firmie działania profilaktyczne. Wypalenie zawodowe nie bierze się znikąd, choć nie zawsze mamy świadomość (jako pracownicy i jako pracodawcy), że czynnikami zwiększającymi ryzyko jego wystąpienia są np.: przeciążenie obowiązkami zawodowymi, przedłużający się stres, długotrwałe napięcie, którego nie potrafimy lub nie mamy okazji zniwelować. Nie bez wpływu pozostają również siedzący tryb życia, nieprawidłowa dieta, zbyt szybkie tempo życia, brak odpowiedniego odpoczynku oraz niestety często również praca zdalna – wyjaśnia Natalia Horbunova, reprezentująca firmę Quercus specjalizującą się we wdrożeniach SAP, zatrudniającą 30 programistów.
Praca zdalna, choć dla wielu okazała się strzałem w dziesiątkę, wiąże się również z zagrożeniami. Dotyczą one przede wszystkim dwóch aspektów – ograniczenia bezpośrednich kontaktów ze współpracownikami, a tym samym możliwości rozładowania napięcia podczas rozmowy, czy szansy uzyskania szybkiego wsparcia, oraz przeciążeń związanych z większym ryzykiem pracy w nienormowanym czasie. A zachowanie odpowiednich norm czasowych to podstawa higieny pracy. Pracując zdalnie, często wykonujemy obowiązki dłużej niż w biurze, albo o innych porach, na przykład zarywając noce. Nieregularnie i nieefektywnie wypoczywamy (może zdarzyć się nawet, że po skończeniu pracy „odpoczywamy”, oglądając film na tym samym sprzęcie, w tym samym miejscu, w tej samej pozycji).
Pierwsze symptomy
Trójwymiarowa teoria wypalenia Christiny Maslach wyróżnia trzy elementy składowe tej choroby. Są to: wyczerpanie emocjonalne (ogólne zniechęcenie i drażliwość połączone z objawami somatycznymi), depersonalizacja (dystansowanie się, cynizm) i obniżone poczucie dokonań osobistych (apatia, niska samoocena, poczucie bezsensu, brak wiary w siebie). Wynika z niej, że wypalenie zawodowe jest złożonym problemem związanym ze stresem wywołanym pracą. Być może dlatego w dużej mierze może dotyczyć programistów.
– Choć wiele osób wyobraża sobie tę pracę jako komfortowe kodowanie z dowolnego miejsca na ziemi, tak naprawdę wiąże się ona z bardzo dużą odpowiedzialnością, presją czasu, skomplikowanymi projektami wymagającymi maksymalnego skupienia, z koniecznością szybkiego rozwiązywania nieoczekiwanych problemów. Dodatkowym obciążeniem jest perfekcjonizm – tak pożądany przy tworzeniu kodu, nie zawsze bywa sprzymierzeńcem programisty. W przypadku przedłużającej się jednostronnej, monotonnej, mało twórczej pracy wypalenie zaczynają odczuwać z kolei osoby kreatywne – podkreśla Natalia Horbunova z Quercus.
Z raportu pt. „Wypalenie zawodowe w branży IT”[1] wynika, że ponad 70 procent badanych przedstawicieli branży zauważa u siebie symptomy wypalenia zawodowego, z czego ponad 18 procent od dłuższego czasu zmaga się z tym problemem. To niepokojące dane. W pełni rozwinięte wypalenie zawodowe wymaga bowiem fachowej pomocy. Jednak pracodawcy (i pracownicy) mają narzędzia, aby walczyć z pierwszymi sygnałami, mogącymi wskazywać na wypalenie. Do tych sygnałów należą m.in.:
- chroniczne zmęczenie, niższa odporność,
- problemy ze snem (bezsenność, koszmary nocne, częste przebudzenia),
- bóle i zawroty głowy,
- słabszy apetyt, częste mdłości,
- zaburzenia lękowe,
- pesymizm i poczucie beznadziei,
- drażliwość, łatwe wpadanie w gniew,
- mniejsza efektywność w pracy.
Zapobieganie wypaleniu
Pracownicy z zaawansowanym syndromem wypalenia zawodowego bardzo często po prostu rzucają pracę. Oczywiście jakiś odsetek kadry odejdzie (niezależnie od tego, czy cierpi z powodu wypalenia, czy nie), jednak zadaniem menedżerów jest zatrzymanie dobrych specjalistów w firmie. Zwłaszcza w branży, która od lat zmaga się z niedoborem fachowców.
– Wypalenie zawodowe jest chorobą, dlatego – jako pracownicy – powinniśmy znać jego symptomy i nauczyć się mu przeciwdziałać. Zapobiegać wypaleniu pomagają m.in.: zachowanie zdrowego work-life balance, umiejętność odpuszczania i niepodejmowanie się zadań, które nas przerastają, nauczenie się proszenia o pomoc i korzystanie z niej. Musimy nauczyć się słuchać własnego organizmu, rozwijać się, znaleźć czas na realizację pasji, po prostu umieć wypoczywać efektywnie. Efektywnie, czyli z głową odłączoną od pracy – podkreśla Natalia Horbunova, zajmująca się m.in. rekrutacją programistów w firmie Quercus.
Zatem z jednej strony sami możemy dużo zrobić dla siebie w ramach profilaktyki wypalenia zawodowego. Z drugiej – jest to również zadanie dla pracodawcy, który powinien zapewnić pracownikom wsparcie:
- materialne – odpowiednie narzędzia pracy, satysfakcjonujący poziom zarobków,
- informacyjne – transparentną komunikację, czytelne delegowanie zadań i obiektywną, opartą na wymiernych przesłankach ocenę ich realizacji, wsparcie w realizacji ścieżki rozwoju,
- na poziomie emocjonalnym – dobrą atmosferę pracy, życzliwość, zrozumienie potrzeb, wsparcie, budowanie zaangażowania i dobrych relacji w zespole.
– Integracja to nie tylko wyjazdy grupowe, ale przede wszystkim codzienne aktywności i zrozumienie potrzeb współpracowników. Kiedy projektowaliśmy chillout room w naszym biurze, wiedzieliśmy, że to ma być odskocznia od… linii kodu. Dlatego pojawiły się w nim ultrakolorowe zabawne „potwory”, kolorowe zasobniki z różnorodnymi płatkami śniadaniowymi, miękkie sofy, pufy, dużo światła. Można tam grać, śmiać się lub wyciszyć. I wiele osób z tego korzysta – aby dać odpocząć głowie i nabrać energii do działania. W Quercus wierzymy w magię wspólnych posiłków – raz w tygodniu testujemy jedzenie z różnych restauracji, podczas tej degustacji wymieniamy się newsami (nie tylko dotyczącymi pracy, ale również spraw prywatnych), planujemy wspólne aktywności fizyczne (ostatnio na przykład morsowanie). Często wychodzimy do miasta na sponsorowane przez firmę spotkania (w restauracjach lub na przykład na gokarty). Organizujemy turnieje piłkarzyków, darta. Ponadto każdy pracownik, w ramach pakietu medycznego, ma również zapewnioną opiekę psychologiczną. Już kilka lat przed pandemią wprowadziliśmy również hybrydową formułę pracy – wymienia Natalia Horbunova.
Przedstawicielka Quercus podkreśla jednak, że choć formuła hybrydowa ma wiele zalet, jej wprowadzenie – właśnie z uwagi na dobrostan pracowników – wymagało zmiany podejścia do zarządzania.
– Chodziło o to, aby zapewnić pracownikom z jednej strony poczucie, że ich praca jest nadzorowana przez przełożonego, a z drugiej – że z racji innej formy pracy – ocena postępów została do tej nowej formuły dostosowana. Praca jest obecnie rozliczana zadaniowo, projekty dzielone na mniejsze zadania i są delegowane w sposób klarowny, z precyzyjnie określonym celem, terminem, i w ten sposób rozliczane. Ułatwiło to komunikację, a przede wszystkim obniżyło poziom stresu w zespole, bo każdy ma dokładnie określone, co ma przygotować, dlaczego i na kiedy – podsumowuje.
Wypalenie zawodowe pracownika to obosieczny miecz. Konsekwencje jego działania odczuwają obie strony. I obie powinny spróbować znaleźć takie rozwiązania, które pozwolą ograniczyć ryzyko wystąpienia jego syndromów. Pracownicy – przede wszystkim skupić się na osiągnięciu work-life balance, a pracodawcy – na wdrażaniu rozwiązań, które ograniczają stres w pracy, budują zaangażowanie zespołu i dają satysfakcję.
[1] https://wypaleniezawodowe.it/#raport