Ta strona korzysta z plików cookie, abyśmy mogli zapewnić jak najlepszą obsługę. Informacje o plikach cookie są przechowywane w przeglądarce i wykonują takie funkcje, jak rozpoznawanie cię po powrocie do naszej witryny i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Najlepsze są niewiadome. Nawet Lem nie wszystko przewidział
O tym, jak przez ostatnie 15 lat zmieniła się praca konsultantów SAP w obszarze HR, o największych sukcesach oraz wyzwaniach przyszłości opowiada Paweł Wysocki, Prezes Zarządu firmy wdrożeniowej SAP – Quercus, która obchodzi w tym roku 15-lecie działalności.
15 lat działalności… Jakie były Wasze początki?
Choć wydaje się to długo, te 15 lat minęło bardzo szybko. Na początku pracowałem w konsultingu, ale prawdę mówiąc, czułem niedosyt. Chciałem pracować na innych warunkach niż te, które oferowała korporacja. Okazało się, że nie tylko ja mam takie odczucia. Była nas czwórka: Magdalena Stępień, Mariusz Gromada, Krzysztof Konitz oraz ja i wspólnie założyliśmy Quercus. Niewielką firmę konsultingową, w której mogliśmy pracować według własnych założeń. A chcieliśmy, aby nasza firma była elastyczna, ukierunkowana na zrozumienie potrzeb klienta i ich sprawną realizację, bez całej tej korporacyjnej otoczki. Otworzyliśmy biuro w Suchym Lesie – w tym samym budynku, w którym i dziś znajduje się nasza siedziba. Różnica jest taka, że początkowo mieliśmy jeden pokój, a dziś zajmujemy praktycznie całe piętro.
Jakie było pierwsze ważne wdrożenie Quercus?
Pierwszym ważnym projektem, który realizowaliśmy pod nową marką, było wdrożenie w Grupie IMPEL. Realizowaliśmy je wspólnie z SI-Consulting S.A. Muszę przyznać, że ten projekt był bodźcem do rozwoju Quercus, pozwolił nam się rozbudować. Potem pojawiły się kolejne realizacje, np. w Ministerstwie Sprawiedliwości, w Grupie PZU – co było największym wdrożeniem SAP HR w Polsce, a także na uczelniach: na Politechnice Warszawskiej – to była pierwsza uczelnia, na której wdrażaliśmy system SAP dla HR, następnie na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Z perspektywy tych 15 lat jestem naprawdę dumny, że jesteśmy dziś jedną z niewielu firm, które powstały w podobnym czasie, która nadal ma wyłącznie polski kapitał. Nie staliśmy się korporacją, rozwijamy się harmonijnie – zespół liczy dziś 35 osób. Mamy też grono klientów, którzy są z nami od początku: to wspomniany IMPEL, a także m.in. Contract Administration (z którym osobiście współpracuję od ponad 20 lat), Ferrero, Mars Polska, Grupa POLIPOL.
15 lat w świecie IT to cała epoka. Patrząc od strony technologicznej, jakie rozwiązania może Pan uznać za najważniejsze w tym czasie?
Rewolucją było pojawienie się szybkich łączy internetowych. To diametralnie zmieniło naszą pracę. Przede wszystkim dlatego, że umożliwiło zdalną realizację wdrożeń, przynajmniej na większości etapów. Ale sprawiło też, że w inny sposób – uważam, że trudniejszy – budujemy dziś relacje z klientami oraz w zespole. Kiedyś pracowaliśmy twarzą w twarz nad projektem przez na przykład pół roku, wyjeżdżaliśmy całą grupą w delegację do miejsca, w którym przeprowadzaliśmy wdrożenie. Mieszkaliśmy tam, pracowaliśmy, spotykaliśmy się codziennie z klientem, wspólnie spędzaliśmy wieczory. Relacje budowały się również od tej mniej formalnej strony. Dziś jest o taką zażyłość znacznie trudniej.
Czy pojawiły się jakieś rozwiązania technologiczne, których się Pan 15 lat temu nie spodziewał?
Wybrałbym chyba dostępność informacji dla pracownika. Między innymi dzięki portalom pracowniczym personel ma bezpośredni dostęp do informacji. Nie musi pisać wniosków, prosić działu kadr o wyszukanie danych. Teraz wystarczy, że pracownik zaloguje się do portalu i wszystko ma pod ręką. To naprawdę duże ułatwienie. Ma to też swoje wady. Jedną z nich – z punktu widzenia pracownika HR – jest to, że w sytuacji wystąpienia błędu, często nie ma możliwości jego poprawienia bez rozgłosu. Pracownicy są zawsze szybsi (śmiech). A błędów przecież nie popełnia tylko ten, kto niczego nie robi.
Przyjrzyjmy się samemu HR. Przez te 15 lat był Pan, a także cały zespół Quercus, na pierwszym froncie wdrażania zmian w obszarze HR. Czy oprócz tak oczywistych kwestii, jak zmiana przepisów, może Pan wymienić trendy, które w największym stopniu wpłynęły na Waszą pracę?
Kiedyś najważniejsze były kadry i płace – twardy HR. Dziś większy nacisk kładziony jest na HR miękki, czyli na obsługę pracowniczą. Stąd wzrost zainteresowania programami benefitów, narzędziami wspierającymi motywację pracowników, umożliwiającymi skuteczną rekrutację, bo przecież często jest tak, że to firma szuka pracownika, a nie na odwrót, strategiami onboardingowymi, itp. Obsługują to nowoczesne, rozbudowane i intuicyjne platformy do zarządzania kadrami, jak SuccessFactors, Workday, czy nasz autorski portal pracowniczy Dokioki. Oczywiście twardy HR jest istotny nadal, ale stanowi element większego obszaru HR podlegającego automatyzacji.
Konsultant SAP przez wszystkie te lata plasował się w czołówce tzw. zawodów przyszłości. Czy w tym czasie zmienił się istotnie charakter tej pracy?
Sam charakter pracy nie, zmieniły się forma jej realizacji (często zdalnie) oraz narzędzia. Mamy nowe technologie, jak np. SAP HANA lub SuccessFactors, platformy obsługi pracowniczej dostępne w chmurze, z dowolnego miejsca na Ziemi. Nowe języki programowania. Praca zdalna wymaga też od konsultantów sporej samodyscypliny – bo sami muszą ja sobie planować.
Czy zmieniły się wymagania stawiane konsultantom?
Jeśli chodzi o umiejętności, to w związku z tym, że zmieniły się technologie, języki programowania itp., to oczywiście dobrze jest, aby konsultant je znał. Jednak o ile luki w zakresie kompetencji programistycznych zwykle udaje się szybko nadrobić, o tyle rozwój w zakresie miękkich kompetencji wymaga więcej czasu. A konsultant SAP powinien być osobą otwartą i potrafić w łatwy sposób nawiązywać relacje z klientami oraz skutecznie się komunikować. Paradoksalnie w czasach pracy zdalnej jest to znacznie trudniejsze – porozumiewamy się mailowo lub za pomocą aplikacji, jeśli rozmawiamy, to rzadziej twarzą w twarz, częściej przez telefon lub np. komunikator typu Microsoft Teams. Przyznam, że nawiązanie trwałej więzi konsultant – klient jest w tej sytuacji prawdziwym wyzwaniem. Ale na szczęście się udaje.
Jubileusz to oczywiście czas podsumowań. Z jakim największym wyzwaniem przyszło Wam mierzyć się w ciągu tych 15 lat?
Niewątpliwie był to projekt dla Grupy PZU. Największe wdrożenie HR w Polsce, które trwało około 1,5 roku. To było 11 zintegrowanych spółek, ponad 93 tysiące pozycji kadrowych, prawie 430 tys. linii kodu i wielka migracja danych – niemal 170 milionów rekordów. Musieliśmy połączyć w jeden aż 18 niezależnych systemów. Cały zespół projektowy liczył 250 osób. Pracowaliśmy często do drugiej, trzeciej w nocy. Ale się udało i był to niewątpliwy sukces. A Grupa PZU jest nadal naszym klientem.
Z jakiego innego wdrożenia jesteście szczególnie dumni i dlaczego?
Mieliśmy na swojej drodze wiele sukcesów. Oprócz IMPEL czy PZU do takich realizacji zaliczyć mogę na przykład kompleksowe wdrożenie SAP dla HR na Politechnice Warszawskiej. Z tej realizacji jesteśmy dumni dodatkowo dlatego, że przed nami zadania tego próbowały podjąć się inne firmy wdrożeniowe i nie poradziły sobie. A my daliśmy radę i potem przeprowadziliśmy na Politechnice jeszcze wdrożenie SAP w obrębie finansów. To dało początek naszym projektom dla uczelni – w portfolio Quercus znajdują się też realizacje dla UMCS oraz Uniwersytetu Warszawskiego. W ostatnich latach rozszerzyliśmy naszą działalność na inne kraje – Rumunię i Niemcy. Nasi konsultanci nauczyli się przepisów i specyfiki SAP w tych państwach. Jesteśmy dumni, że udało się nam zrealizować tam z sukcesem wdrożenia SAP HR. Obecnie świadczymy usługę wsparcia dla tych wdrożeń.
Biorąc pod uwagę to, jak szybko zachodzą zmiany technologiczne, gdzie Quercus będzie za kolejne 15 lat? Jakie rozwiązania może przynieść nam przyszłość?
Technologie rozwijają się tak szybko, że trudno to ocenić. Nawet Lem nie wszystko przewidział (śmiech). Kiedy zaczynałem pracę, dane były zapisywane na stosach ponumerowanych dyskietek, dziś są dostępne w chmurze. Obserwując rynek, można przypuszczać, że kierunkiem, który w najbliższym czasie będzie się rozwijać, jest Metainternet, co zresztą sygnalizują ostatnie zmiany w Facebooku. Nastąpi więc wirtualizacja części kontaktów – właśnie tych na szczeblu biznesowym. Spotkania, szkolenia będziemy prowadzić w coraz bardziej zaawansowanych pokojach wirtualnych.
Jakie są Wasze najbliższe plany?
Jeśli chodzi o najbliższe lata, to rok 2022 będzie w świecie SAP prawdziwym przełomem, bo wchodzi SAP HANA, nowy system, który oczywiście będzie wymagać wdrożenia. Przypuszczam, że przejście na SAP HANA potrwa około 5–6 lat. Będziemy więc mieć więcej pracy. W tym czasie jako firma z pewnością się rozbudujemy, jednak – jak to mamy w zwyczaju – na drodze ewolucji a nie rewolucji. Poza tym na pewno czekają nas ciekawe realizacje. Jakie? Nie wiem. W tej pracy najlepsze są właśnie te niewiadome: nie wiemy, z jakim projektem będziemy się mierzyć, czego będziemy się przy okazji uczyć, jakich ludzi spotkamy. Będzie dobrze!
Rozmawiała Andromeda Wróbel